Czas spędzany w skrzynce odbiorczej sabotuje Twoją karierę – i to nie tylko dlatego, że jest wyczerpujący.
Jasne, dotrzymywanie kroku nietypowym godzinom pracy twórców, czwarty mail przypominający i niekończąca się pętla kopiuj–wklej między briefami, umowami a Twoją skrzynką odbiorczą – to brutalne.
Ale jaki jest prawdziwy koszt tej harówki? To wszystko, czego nie robisz, pogrzebany w tym chaosie.
Nie masz czasu przedstawiać pomysłów na kampanie, budować prawdziwych relacji ani analizować, co zadziałało w poprzednim kwartale. Co gorsza, nie masz nawet czasu na opracowanie strategii, bo nie możesz zaczerpnąć powietrza.
Influencer marketing opiera się na relacjach, więc nic dziwnego, że marketerzy spędzają średnio ponad 16 godzin tygodniowo na komunikacji z influencerami.

Rozłóżmy to na czynniki pierwsze. Średnio marketerzy wysyłają każdemu influencerowi 25 wiadomości w trakcie współpracy.
.png)
To w porządku, jeśli prowadzisz 10 influencerów – to wciąż 250 wiadomości, ale ostatecznie jest to do zrobienia.
A co się stanie, gdy chcesz skalować działania i zarządzasz 50 influencerami? 100? I co wtedy?
Rozmowy z twórcami to duża część tej pracy. Ale czy spędzenie dwóch pełnych dni w tygodniu w skrzynce (lub DM-ach, WhatsAppie czy gdziekolwiek) faktycznie zbuduje te relacje? Ile z tego ciągłego ping-ponga mailowego służy nawiązaniu więzi z twórcą, a ile dotyczy wyłącznie logistyki?
Zadaj sobie pytanie: czy całe to komunikacyjne zamieszanie to po prostu konieczne zło w Twoim procesie? A może ostatecznie niszczy relacje, które tak starasz się budować?
Zapytałem 37 marketerów, jak komunikują się z twórcami. Po przeanalizowaniu liczb i odpowiedzi jedno jest jasne:
Gdy komunikacja się załamuje, relacje się rozpadają.
A kiedy relacje się rozpadają, traci się również możliwość skalowania:
- Twórcy przestają Ci odpisywać.
- Agencje nie traktują Cię priorytetowo.
- Twój zespół marnuje cenny czas na opanowanie chaosu zamiast tworzyć kampanie.
Jeszcze gorzej? Załamanie komunikacji szkodzi temu, co buduje markę: spójności.
Co się dzieje, gdy komunikacja zawodzi
Rozpad komunikacji to więcej niż tytuł piosenki Led Zeppelin – ma realne konsekwencje: ponad 60% ankietowanych przyznało, że wąskie gardła komunikacyjne zaszkodziły ich relacjom z influencerami.
Ale jak wygląda wąskie gardło komunikacyjne? Jak się zaczyna?
Komunikacja zwykle załamuje się w następujących obszarach:
- Długie, zawiłe wątki mailowe, w których szczegóły całkowicie umykają
- Opóźnione odpowiedzi i konieczność ponagleń – po obu stronach
- Mylone szczegóły lub wysyłanie niewłaściwych informacji niewłaściwej osobie
- I ulubieniec wszystkich: ghosting
Fernanda Marques zna te wąskie gardła z pierwszej ręki i mówi, że trudno zachować kluczowe szczegóły, gdy długie wątki mailowe są nieczytelne.
Dodaje, że to powoduje tarcia i wpływa na to, jak influencer postrzega Twoją markę.
Pominięte szczegóły i opóźnione odpowiedzi wymuszają kolejne follow-upy – i to jest wyczerpujące. Nikt nie ma na to czasu.
Ile kosztują Cię wąskie gardła komunikacyjne
A teraz najważniejsze pytanie: jeśli spędzasz zbyt dużo czasu na obsłudze skrzynki, co mógłbyś robić zamiast tego?
Krótko mówiąc, te przyjemne aspekty pracy marketera influencerskiego: pogłębianie relacji z influencerami, większa kreatywność w kampaniach oraz zagłębianie się w metryki, by sprawdzić, co naprawdę rezonuje.
Czyli powody, dla których w ogóle wszedłeś w ten biznes.
Dla Joshity Dodani ten czas oznaczałby analizę wcześniejszych kampanii w poszukiwaniu insightów.
Z kolei Fernanda wolałaby poświęcić ten czas na kreatywne działania.
I – paradoksalnie – mniejsza koncentracja na wymianie wiadomości pomogłaby marketerom budować lepsze relacje z influencerami. Cheyanne Pettyjohn zgadza się, mówiąc, że poświęciłaby więcej czasu na wzmacnianie relacji.
Co tak naprawdę zajmuje najwięcej czasu – i czy powinno?
Zapytałem marketerów influencerskich, które etapy komunikacji trwają najdłużej – ponad 67% wskazało briefing (i wkład kreatywny) jako najbardziej czasochłonny, tuż za nim uplasowały się negocjacje formalne i akceptacja treści.

A nie wszystkie współprace są sobie równe: trzech na czterech ankietowanych marketerów zadeklarowało, że poświęciliby więcej czasu na te etapy w zależności od jakości influencera, z którym pracują.
Jakie inne czynniki zapowiadają większą wymianę wiadomości?
- Jeśli influencer ma większą społeczność lub zasięg, lub jeśli budżet jest wyższy – trzeba dopiąć szczegóły i zaangażować więcej osób (agentów, prawników itp.).
- Jeśli nigdy wcześniej nie pracowałeś z daną osobą, musisz przeznaczyć więcej czasu na jej wdrożenie niż w przypadku influencera, z którym współpracujesz regularnie.
I respondenci mają rację: briefing, wkład kreatywny oraz negocjacje formalne to właśnie zadania, na które warto przeznaczać najwięcej czasu.
Tak, leży w Twoim interesie, by dostarczyć influencerowi kontekst i feedback potrzebne do stworzenia treści, które trafią do jego odbiorców.
Tak, podczas negocjacji formalnych powinieneś budować zaufanie z influencerem, bo to sprzyja trwałej relacji.
Jeśli te rzeczy zajmują więcej czasu, to w porządku – tak właśnie powinno być! W końcu osoba, z którą się komunikujesz, będzie reprezentować Twoją markę.
A pozostałe zadania? Indywidualnie mogą nie zajmować dużo czasu, ale w sumie stają się ogromnym pożeraczem godzin. I tak właśnie stają się wąskimi gardłami.
Jak marketerzy naprawdę usuwają wąskie gardła komunikacyjne
Skupmy się na wąskich gardłach komunikacyjnych, które odbierają czas budowaniu relacji. Jeśli Twoje wiadomości nie pomagają w budowaniu relacji z influencerami, to Twoja komunikacja jest fundamentalnie zepsuta.
Zapytałem marketerów, jak eliminują wąskie gardła zanim się pojawią, i usłyszałem kilka twardych prawd.
1. Usuń wąskie gardła, które pochodzą od *Ciebie*
Łatwo powiedzieć, że „się zorganizujesz” lub „staniesz się lepszą wersją siebie w pracy”. Ale jak to wygląda w praktyce?
Najpierw przyjrzyj się swoim procesom wewnętrznym. Co po Twojej stronie może spowolnić współpracę?
Noor Ahmed sugeruje wcześniejsze uzyskanie zgód na zamawiane treści, budżet, którym dysponujesz, oraz brief, który zamierzasz wysłać. Upewnij się, że masz autonomię, aby działać jak najszybciej i podejmować decyzje samodzielnie.
Athira Aravind poleca korzystanie z listy kontrolnej, aby uniknąć typowych pułapek:
2. Priorytetem musi być jasność od samego początku – i bądź w tym drobiazgowy
To (prawdopodobnie) nie Twoje pierwsze rodeo. Wiesz, o co zwykle jesteś pytany, co influencerzy mają tendencję pomijać i które szczegóły często są zamiatane pod dywan.
Jak więc temu zaradzić? Przewiduj. Odpowiedz na pytania, o które na pewno zapytają, zanim padną.
Lee Drysdale potwierdza, że stara się wyprzedzać wszystko, co influencer może chcieć wiedzieć, już na początku relacji:
Wyprzedzenie pytań i niemal męcząca przejrzystość co do sposobu pracy wygładzą potencjalne zgrzyty komunikacyjne, zanim w ogóle się pojawią.
3. Szablonuj, co się da, personalizuj, co trzeba
Nie możesz (i nie powinieneś) robić wszystkiego ręcznie. Świetny szablon wiadomości może skrócić żmudne zadania o cenne minuty, a te minuty się sumują.
Valerija Somi stosuje hybrydowe podejście, łącząc szablony z personalizacją.
Pierwszą wiadomość warto dostosować, ale nie marnuj czasu na pisanie sonetów w follow-upach – wystarczą szablony. Czasem wystarczy krótkie przypomnienie, aby uzyskać odpowiedź.
Szablonowanie nie kończy się na pierwszym kontakcie. Możesz też szablonować fragmenty umów, zwłaszcza gdy pracujesz z wieloma influencerami przy tym samym typie kampanii. Jeśli to możliwe, współpracuj z działem prawnym, aby przygotować określone sekcje na potrzeby kampanii – dopinanie szczegółów pójdzie wtedy znacznie szybciej.
Rozważ także szablonowanie briefów – zwłaszcza wszystkiego, co dotyczy większej kampanii, Twojej marki, moodboardów i innych elementów, które nie zmieniają się w zależności od influencera.
Leslie Belen od razu przekazuje influencerom wszystko, czego potrzebują do stworzenia treści – a wiele z tych materiałów można zaszablonować i używać w kolejnych współpracach.
4. Wiedz, kiedy warto zadzwonić
Drodzy millenialsi, proszę odłożyć na chwilę lęk przed dzwonieniem.
E-mail i komunikacja asynchroniczna są wygodne. Ale jeśli czegoś nie da się wyjaśnić, lub musisz doprecyzować szczegóły w formacie, w którym ton nie podlega szerokiej interpretacji, zorientowanie się, kiedy warto zadzwonić, może zaoszczędzić czas – a nawet uratować relację z influencerem czy agentem.
Kat LaFata twierdzi, że telefoniczne omówienie briefu to świetny sposób na zmniejszenie potencjalnych blokad. Damini Gulati zgadza się i mówi, że wykorzystuje rozmowy telefoniczne, aby upewnić się, że wszystko jest jasne.
Dla Grety Zacchetti, gdy w grę wchodzą emocje, najlepiej zadzwonić.
E-mail może być Twoim domyślnym kanałem – w końcu w korpo to standard. Ale influencerzy często wcale nie są korporacyjni. Najlepszym sposobem dotarcia do nich może być inny kanał.
Podobnie jak wiesz, kiedy zadzwonić, tak samo warto wiedzieć, kiedy zamienić e-mail na szybszy kanał, tak jak robi to Fernanda:
5. Ustal oczekiwania komunikacyjne na początku
Powtórzmy: influencerzy niekoniecznie znają realia korpo.
Nie zawsze będą mieli te same oczekiwania co do tego, jak powinna wyglądać komunikacja i co jest „profesjonalne”. (I nie ma w tym nic złego.)
Dlatego już od początku współpracy z nimi przedstaw swoje oczekiwania dotyczące profesjonalnej komunikacji, abyście byli na tej samej stronie.
Fernanda posuwa się nawet do stworzenia współdzielonego arkusza, aby uniknąć potencjalnych nieporozumień.
Inny pomysł: traktuj komunikację jak sprzedaż.
Przestań syczeć. To dla twojego dobra.
Pod koniec rozmowy sprzedażowej ustalacie kolejny krok zanim się rozłączycie. (W przeciwnym razie potencjalny klient znika w otchłani i nigdy więcej o nim nie usłyszysz.)
Jako specjalista ds. marketingu z twórcami możesz zrobić to samo, a Matheus Ribeiro sugeruje, aby następnym krokiem było przekazanie twórcom CTA lub konkretnego zadania. Istnieje duża szansa, że takie zadanie utrzyma ich zaangażowanie i zapobiegnie „ostygnięciu” relacji.
Bolączki procesu: gdy przepływ pracy staje na drodze
Wiele z tych wąskich gardeł sprowadza się do jednego: przepływu pracy.
Gdy poprosiłem 37 marketerów o opisanie swojego obecnego workflow jednym słowem, tylko pięciu odpowiedziało „zorganizowany”.
Pięciu.
Zamiast tego większość odpowiedzi brzmiała mniej więcej tak:
„Niewydajny. Ręczny. Toporny. Fragmentaryczny. Przytłaczający. Czasochłonny.”
Ja też jestem marketerem, więc rozumiem. Przez ostatnie 10 lat próbowałem (bezskutecznie) osiągnąć Inbox Zero. Nasze skrzynki odbiorcze to czysty chaos. Wiesz o tym. Ja też o tym wiem. Czas pogodzić się z tym faktem – tak jak akceptujemy zakładki „wsparcia emocjonalnego” i arkusze kalkulacyjne. To po prostu część fachu.
Wielu marketerów przyznało, że największe zatory komunikacyjne wynikają z workflow, które sami sobie narzuciliśmy.
A co, gdybyś mógł:
- Odciąć resztę skrzynki i widzieć tylko wiadomości wymieniane z influencerami?
- Mieć pulpit, na którym widzisz wszystkie swoje notatki i możesz personalizować wiadomość w czasie rzeczywistym bez otwierania (po raz kolejny kolejnych) kart z profilami influencerów?
Tak naprawdę możesz to wszystko zrobić w Modash.
Skrzynka Modasha to nie kolejna skrzynka do ogarnięcia – to twój Gmail lub Outlook, tylko lepszy. Integruje się z Twoją obecną skrzynką i ustawia priorytety tak, abyś widział wyłącznie korespondencję z influencerami.

Wiesz, zamiast przebijać się przez ważne rozmowy i prośby szefa o okładki raportów TPS.
Co więcej, przy każdej rozmowie z influencerem automatycznie wyświetla się jego profil, dzięki czemu zyskujesz podgląd jego metryk, najnowszych i sponsorowanych postów oraz notatek dotyczących tej współpracy.

W porządku. Możesz już odpuścić ten arkusz.
A do tego na tej samej platformie możesz zagłębić się w metryki influencera, automatycznie wysłać mu produkty z Twojego sklepu Shopify i nawet zakładać oraz zarządzać pełnymi programami afiliacyjnymi. To oszczędza ci od ręki co najmniej 10 kart.
Ale nie wierz mi na słowo. Możesz przetestować skrzynkę Modasha za darmo przez 14 dni (i nawet nie prosimy o kartę kredytową).